суббота, 1 августа 2009 г.

Иногда бывает и так… / Czasem bywa i tak…

… да бывает так, что сидишь в раздевалке, а внутри тебя пустота. Смотришь по сторонам, а там твои коллеги сидят с опущенными головами. Кто-то махает головой, словно не может во что-то поверить, кто-то выглядит как ком нервов, который вот, вот лопнет. В воздухе невероятное напряжение. Ясно только одно, что никто давно в таких ситуациях не находился, и никто о таком положение даже и не думал. Минут пять назад мы проиграли матч против «Левадии», и сейчас мы оказались за бортом евро кубков 2009. Невероятно быстро нам удалось «закопать» наши мечты о Европе. И очень коротким был наш европейский путь, в отличие от НАШИХ БОЛЕЛЬЩИКОВ, которые разными способами преодолели около 1500 километров (в одну сторону), чтобы быть рядом с нами. Мы сотворили «сенсацию» второго отборочного раунда лиги чемпионов и, к сожалению, обескуражили многих любителей футбола из Кракова и всей Польши. И всё равно именно МЫ являемся самыми лучшими в этой стране, и именно НАМ предстоит рано или поздно достичь успехов на европейской арене!

Примерно такие мысли пролетели у меня в голове, перед тем как я встал со своего места в раздевалке и направился под душ. Позже я первым попал в микс зону, и увидел сильно расстроенные лица польских журналистов, которые спрашивали об атмосфере в раздевалке, о причинах поражения… Уверен, что после таких игр очень тяжело найти исчерпывающий ответ на любые вопросы. Но одно было ясно: мы «завалили» оба матча против «Левадии». Мы не выполнили и 20% из установки на игру. И если у нас есть цели играть на высоком уровне в топ клубах, то такую команду, как «Левадия», мы должны были обыгрывать при любых обстоятельствах и в любом состояние. К сожалению похвал, заслужили только эстонцы. Они сделали примерно то, что мы не сделали год назад в матче против «Тотенхэма». Они выложились на 200%, использовали свои пол момента, и прошли соперника, который изначально считался безоговорочным фаворитом, но который находился в слабой форме.

Каждый раз, когда я вспоминаю про матчи с эстонцами, меня берёт спортивная злость. Мы обязаны были выиграть, хотя бы для того, чтоб не проиграть! Понимайте эту фразу по своему, но так оно и есть

Позже мы проиграли и матч за Суперкубок против «Леха», с общим счётом 4:5. В основное время матч закончился 1:1, а по пенальти «Лех» выиграл 4:3. Но это поражение, было совсем другое. В этой игре на поле была настоящая «Висла». И теперь остаётся играть в таком же стиле, и далее прогрессировать.

Это сообщение я собирался написать сразу после игры в Таллинне. Но у нас в клубе сложилась неясная ситуация. Под угрозой были посты тренеров и управляющих клубом. Сейчас всё стало ясно, и все эти люди остались на своих местах. …Как и все игроки «Вислы», я считаю, что это правильное решение. Нам дали шанс реабилитироваться за это поражение. Теперь остаётся выиграть снова золотые медали!

Что касается моей ситуации, то могу сказать одно точно: в ближайшие полгода в «Полонии» Бытом меня не будет. Из-за того, что «Висла» не могла принять конкретное решение по мне, в этот понедельник «Полония» подписала другого вратаря. Пока я нахожусь в «Висле» и
вместе с ребятами готовлюсь к первой игре чемпионата против «Руха» Хожув.

Думаю, что последние события не только огорчили нас, а и научили многим важным вещам. Время покажет, если нам удалось правильно проанализировать и сделать правильные выводы из наших неудач. Единственное что нам остаётся, это только бороться за «золото» Польши, и конечно, радовать наших болельщиков!

Czasem bywa i tak…

…tak, bywa tak, że siedzisz w szatni, a wewnątrz masz zupełną pustkę. Rozglądasz się na boki, a tam twoi koledzy siedzą ze spuszczonymi głowami. Ktoś kręci głową, po prostu nie może w to uwierzyć, ktoś wygląda jak kłębek nerwów, który zaraz, zaraz pęknie. W powietrzu nieprawdopodobne napięcie. Jasne jest tylko to, że nikt już dawno nie znajdował się w takim położeniu i nikt nawet nie myślał o takiej sytuacji. Pięć minut
temu przegraliśmy mecz z Levadią i znaleźliśmy się za burtą euro pucharów 2009. Nieprawdopodobnie szybko udało nam się „zakopać” nasze marzenia o Europie. I bardzo krótka była nasza europejska droga, w odróżnieniu od NASZYCH KIBICÓW, którzy różnymi sposobami pokonali około 1500 kilometrów (w jedną stronę), aby być razem z nami. Sprawiliśmy „sensację” w drugiej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów i, niestety, zawiedliśmy wielu sympatyków piłki nożnej z Krakowa i z całej Polski. A mimo wszystko to właśnie MY jesteśmy najlepsi w tym kraju i właśnie na NAS wcześniej czy później czekają sukcesy na arenie międzynarodowej!

Mniej więcej takie myśli przeleciały po mojej głowie przed tym jak wstałem ze swojego miejsca w szatni i udałem się pod prysznic. Później jako pierwszy trafiłem do mixed zony i zobaczyłem mocno roztrzęsione twarze polskich dziennikarzy, pytających o atmosferę w szatni, o przyczyny porażki… Zapewniam, że po takich meczach bardzo trudno znaleźć wyczerpującą odpowiedź na jakiekolwiek pytania. Ale jedno było pewne: „zawaliliśmy” oba mecze z Levadią. Nie wykonaliśmy nawet 20% z założeń na mecz. A jeśli naszym celem jest gra na wysokim poziomie w topowych klubach, to taką drużynę jak Levadia, powinniśmy byli ograć w każdych okolicznościach, w jakiejkolwiek sytuacji. Niestety na pochwały
zasłużyli tylko Estończycy. Oni zrobili mniej więcej to, czego my nie dokonaliśmy rok temu w meczu z Tottenhamem. Zagrali na 200%, wykorzystali swoje pół okazji i przeszli przeciwnika, który pierwotnie uchodził za niewątpliwego faworyta, ale który znalazł się w słabej formie.

Za każdym razem, gdy wspominam mecz z Estończykami, bierze mnie sportowa złość. Mieliśmy obowiązek wygrania, chociażby dlatego, aby nie przegrać! Zinterpretujcie to zdanie po swojemu, ale tak właśnie jest.

Później przegraliśmy także mecz o Superpuchar z Lechem, z łącznym wynikiem 4:5. W podstawowym czasie mecz zakończył się remisem 1:1, a po karnych Lech wygrał 4:3. Ale ta przegrana była już całkiem inna. W tym meczu na boisku była prawdziwa Wisła. I teraz pozostaje grać w takim właśnie stylu, i dalej czynić postępy.

Ten tekst planowałem napisać od razu po meczu w Tallinie. Ale w naszym klubie powstała niejasna sytuacja. Zagrożone były pozycje trenerów i kierownictwa klubu. Teraz wszystko już się wyjaśniło i wszyscy pozostali na swoich stanowiskach. …Jak wszyscy piłkarze Wisły, uważam, że to prawidłowa decyzja. Dano nam szansę zrehabilitowania się za tę porażkę. Teraz musimy znów zdobyć złote medale!

Odnośnie swojej sytuacji, to mogę powiedzieć dokładnie jedno: przez najbliższe pół roku nie będzie mnie w Polonii Bytom. Przez to, że Wisła nie mogła podjąć konkretnej decyzji na mój temat, w ten poniedziałek Polonia podpisała umowę z drugim bramkarzem. Na razie znajduję się w Wiśle i razem z chłopakami przygotowuję się do pierwszego meczu w Ekstraklasie przeciw Ruchowi Chorzów.

Myślę, że ostatnie wydarzenia nie tylko zasmuciły nas, ale też nauczyły wielu ważnych rzeczy. Czas pokaże, czy udało nam się odpowiednio przeanalizować i wyciągnąć odpowiednie wnioski z naszych niepowodzeń. Jedyne co nam pozostaje, to walczyć o mistrzostwo Polski i, oczywiście, sprawiać radość naszym kibicom!

1 комментарий:

  1. It was very hard for everyone to accept this embarrassment in cups but I strongly believe that this "slip-up" will help you to be a stronger team and once again you will win Polish championship. In the end "whether you are winning or not, always I love You" ;)

    ОтветитьУдалить