понедельник, 6 апреля 2009 г.

Если не получается выиграть, нужно сыграть в ничью / Jeśli nie udaje się wygrać, trzeba zremisować

Можно сказать, что один из ключевых матчей за чемпионство в этом сезоне уже позади. Мы сыграли в ничью 1:1 против лидера лиги, познаньского «Леха». Осталось 8 туров до конца и «Лех» опережает «Легию» из Варшавы на 1 очко и нас на 3. Думаю, каждый понимает, что при таком раскладе каждый матч с участием этих 3 команд будет ключевым. И это не может не радовать болельщиков. Как я и предсказывал в своём самым первом сообщение, вторая часть чемпионата есть и будет очень напряженной. В прошлом сезоне была только одна ключевая игра, в первом круге мы обыграли дома «Легию» и априори решили судьбу чемпионата. В этом же сезоне, как и верхней, так и в нижней части таблицы борьба сумасшедшая. Каждая команда в каждом матче играет только на победу, и таким образом каждый матч привлекает внимание всё больше и больше людей. Наша игра в Познане однозначно приковала внимание почти всех любителей футбола в Польше. Как исключение этот поединок был транслирован не только по платному телевидению, но и по первому национальному, а счётчики зафиксировали около 3 миллионов телевизоров включенных на частоту нашей игры. Футбол был, есть и будет игрой для ЛЮДЕЙ.

Я рад тому ажиотажу, который создался вокруг этой игры. Билеты все распроданы, в газетах море информации на эту тему, звонки и СМСки друзей и знакомых с пожеланиями удачи, некоторые даже приехали на матч из Кракова. Главным минусом было отсутствие наших болельщиков (просто сейчас несколько стадионов реконструируются для ЕВРО 2012 и поэтому матчи на этих стадионах проходят без организованных групп болельщиков команды соперника). Тем приятнее было узнать, что несколько друзей сами сели в машину, приехали в Познань, купили билеты в кассах и присутствовали на трибунах.

Я не знаю, что от этой встречи ожидали заполнившие под завязку трибуны стадиона болельщики «Леха», сидевшие перед экранами телевизоров наши фанаты, окружившие поля журналисты, и конечно сильно переживавшие дома наши близкие. Я знаю, что ожидали МЫ, игроки и тренера «Вислы», мы ожидали только НАШЕЙ ПОБЕДЫ. Победы любой ценой. Победы, которая помогла бы нам занять СВОЁ место в турнирной таблице. Мы приехали победить!

По игре было видно, что «Вислу» ничего не устроит кроме победы. Большую часть матча мы контролировали мяч, мы провели в первом тайме пару красивых атак и создали голевые моменты. К сожалению, не удалось воплотить эти моменты в голы. Борьбы на поле было достаточно, в таких играх по-другому, и быть не может. Понравилось то, как обе команды сумели избавиться от всего давления, которое кружило над этой игрой. Обе команды при возможности играли в атакующий футбол, и не было видно никакого прагматизма в их игре. Во втором тайме нам удалось быстро забить гол и повести в счёте. Отличился наш словацкий правый защитник Петер Синглар. Петручо поздравляю тебя с первым голом за «Вислу» :). После пропущенного гола «Лех» заиграл намного мощнее, можно сказать, что они даже прижали нас к нашим воротам. Как мне показалось в этом большая заслуга познаньских болельщиков, которые своей поддержкой погнали своих любимцев вперёд. В те минуты я первый раз почувствовал реальное давление трибун. И в голове промелькнула мысль, как тяжело нашим соперникам играть на Реймонта. «Лех» так и не создал опасных моментов около наших ворот, а сравнял счёт ударом со штрафного за 9 минут до конца матча. Конец 1:1. Тяжелый матч, в какой-то мере справедливый результат. Уверен, игра получилась, а футбол только приобрел, а не потерял…

Вопреки нашим ожиданиям, стараниям, усилиям и большой самоотдаче мы не победили, мы сыграли только в ничью. Уверен, эта ничья никого из нас сильно не обрадовала, но это нормально. Значит, в этот вечер мы именно столько заслужили. Мы верили и знали, что победить в Познане это реально, а «познаньцы» мечтали о ничье. Также они мечтают о чемпионстве, а мы уже готовимся к следующему матчу, верим в себя и верим, что после последних 8 туров главную победу будут праздновать болельщики в Кракове!

Jeśli nie udaje się wygrać, trzeba zremisować

Można powiedzieć, że jeden z kluczowych meczów o mistrzostwo w tym sezonie już za nami. Zagraliśmy na remis 1:1 z liderem ligi, poznańskim Lechem. Na 8 kolejek przed końcem Lech wyprzedza Legię Warszawa o 1 punkt, a nas o 3. Myślę, że każdy rozumie iż w takiej sytuacji każdy mecz z udziałem tych trzech drużyn będzie kluczowy. I to nie może nie cieszyć kibiców. Jak zapowiadałem w moim pierwszym wpisie, druga część walki o mistrzostwo jest i będzie bardzo zaciekła. W zeszłym sezonie był tylko jeden kluczowy mecz, w pierwszej rundzie ograliśmy u siebie Legię i w zasadzie rozstrzygnęliśmy losy mistrzostwa. W tym sezonie, tak w górnej, jak i w dolnej części tabeli jest szalona walka. Każda drużyna w każdym meczu gra tylko o zwycięstwo i w ten sposób każdy mecz przyciąga uwagę wciąż większej i większej ilości osób. Nasz mecz w Poznaniu zdecydowanie przyciągnął uwagę niemal wszystkich sympatyków futbolu w Polsce. Wyjątkowo pojedynek ten był transmitowany nie tylko na kodowanym kanale, ale i w telewizji publicznej, a liczniki zarejestrowały około 3 milionów telewizorów włączonych na częstotliwości naszego meczu. Futbol jest, był i będzie grą dla LUDZI.Cieszę się z tego szumu medialnego, który stworzył się wokół tego meczu. Wszystkie bilety sprzedano, w gazetach było morze informacji na ten temat, towarzyszyły nam też telefony i smsy od przyjaciół i znajomych z życzeniami powodzenia, niektórzy przyjechali na ten mecz nawet z Krakowa. Głównym minusem była nieobecność naszych kibiców (po prostu obecnie kilka stadionów jest przebudowywanych na EURO 2012 i dlatego mecze na tych stadionach są rozgrywane bez zorganizowanych grup kibiców gości). Tym przyjemniej było więc dowiedzieć się, że kilku przyjaciół samo wsiadło w samochód, przyjechało do Poznania, kupiło w kasach bilety i było obecnych na trybunach.
Nie wiem czego od tego spotkania oczekiwali wypełniający po brzegi trybuny stadionu kibice Lecha, siedzący przed ekranami telewizorów nasi fani, otaczający boisko dziennikarze i oczywiście mocno przeżywający w domu nasi bliscy. Wiem, czego oczekiwaliśmy My, piłkarze i trenerzy Wisły, my oczekiwaliśmy tylko NASZEGO ZWYCIĘSTWA. Zwycięstwa za każdą cenę. Zwycięstwa, które pomogłoby nam zająć SWOJE miejsce w ligowej tabeli. My przyjechaliśmy wygrać!

Po grze było widać, że Wisły nie urządza nic oprócz zwycięstwa. Przez większą część meczu kontrolowaliśmy piłkę, w pierwszej połowie przeprowadziliśmy kilka ładnych ataków i stworzyliśmy sytuacje bramkowe. Niestety, nie udało się zamienić tych sytuacji na gole. Walki na boisku było sporo, w takich meczach nie może być inaczej. Spodobało się to, że obie drużyny umiały uwolnić się od presji, jaka ciążyła nad tym pojedynkiem. Oba zespoły w miarę możliwości grały ofensywny futbol, w ich grze nie było widać, żadnego pragmatyzmu. W drugiej połowie szybko udało nam się strzelić bramkę i objąć prowadzenie. Wyróżnił się nasz słowacki prawy obrońca Peter Singlar. Peterze gratuluję ci pierwszego gola dla Wisły :). Po stracie bramki Lech zagrał znacznie groźniej, można powiedzieć, że nawet przycisnęli nas pod naszą bramką. Wydało mi się, że była w tym wielka zasługa poznańskich kibiców, którzy swym dopingiem pognali swych ulubieńców do przodu. W tamtych chwilach pierwszy raz poczułem prawdziwą presję trybun. I po głowie przemknęła mi myśl, jak ciężko naszym rywalom jest grać na Reymonta. Lech jednak nie stworzył niebezpiecznych sytuacji w rejonie naszej bramki, a wyrównał strzałem z rzutu wolnego na 9 minut przed końcem meczu. Koniec 1:1. Trudny mecz, w pewnej mierze sprawiedliwy wynik. Jestem pewien, że gra się podobała, a futbol tylko zyskał, a nie stracił...

Wbrew naszym oczekiwaniom, staraniom, wysiłkom i wielkiemu poświęceniu nie wygraliśmy, zagraliśmy tylko na remis. Jestem pewien, że ten remis nikogo z nas mocno nie ucieszył, ale to normalne. To oznacza, że tego wieczora zasłużyliśmy właśnie na tyle. Wierzyliśmy i wiedzieliśmy, że wygrana w Poznaniu jest realna, a poznaniacy marzyli o remisie. Także oni marzą o mistrzostwie, a my już przygotowujemy się do kolejnego meczu, wierzymy w siebie i wierzymy, że po kolejnych 8 kolejkach główne zwycięstwo będą świętować kibice w Krakowie!

6 комментариев:

  1. Bardzo lubie czytac Twojego bloga;) Jest taki prawdziwy i widac ze bardzo zalezy Ci na Wisle a to bardzo cenne ;))Dodatkowa masz w sobie duzo pokory co jest coraz rzadziej spotykane wsrod pilkarzy ale nie wsrod Wislakow;) Bardzo w Ciebie wierze i trzymam mozno kciuki abys przedarl sie do pierwszego skladu ;) Goraco pozdrawiam ;)

    A.

    ОтветитьУдалить
  2. It was very promising appearance today Ilie. Keep up the good work! Both goals inevitable (unfortunately too serious mistakes by our defenders). Big pressure, difficult game away, tough opponent, but I enjoyed the fact you played without nerves even after 0-1. A little bit pitty of the result (1-2), but there is another game of big importance with Jagiellonia! 600%WISŁA

    ОтветитьУдалить
  3. Илие очень хорошо, что ты стал первoм голкиперoм
    Вислы ! Życzę zdrowia i wielu sukcesów w Wiśle!

    ОтветитьУдалить
  4. Bardzo mnie cieszy jako kibica Wisły że w końcu dostałeś swoją szanse na występ w pierwszym składzie Wisły. Pomimo tego że mecz rozgrywał się na ciężkim terenie i z ciężkim przeciwnikiem to pokazałeś, że na prawdę można na Ciebie liczyć. Pomimo niekorzystnego wyniku broniłeś bardzo dobrze i bez nerwów. Liczę, że wykorzystasz szanse która się teraz nadarza i pokażesz że to Ty powinieneś być pierwszym bramkarzem Wisły. Bardzo na to liczę i życzę powodzenia w najbliższym meczu z Jagiellonią. Masz talent i zadatki na świetnego bramkarza. Powodzenia, będę trzymał za Ciebie kciuki ale myślę że i bez tego świetnie sobie poradzisz.

    ОтветитьУдалить
  5. Juz nie moge sie doczekac sobotniego meczu z Toba w akcji:)) bende mocno trzymac kciuki za Twoj sukces i zycze byc pod koniec meczu zostawil 0 puszczonych gooli na koncie:P wierze w to mocno!!:))Badz tylko pewby swoim umiejetnosci a my kibice napewno dodamy Ci wsparcia najlepiej jak potrafimy:)Masz wielki talent i udowodnij to tym ktorzy jeszcze nie zdaja sobie sprawy z Twojej potegi ;))

    A.

    ОтветитьУдалить