суббота, 11 апреля 2009 г.

Минус кубок. Плюс 90 минут. / Minus puchar. Plus 90 minut.

Находимся в отеле и готовимся к матчу против «Ягилонии» из Биалостока. За нами 6-ти дневный выезд до Познаня, и две важные игры против «Леха». Лиговый матч мы сыграли в ничью 1-1, а в кубковом матче мы проиграли 1-2 (в общей суме 1:3) и вылетели из этого турнира на стадии ¼. О первом матче я уже писал, сейчас хочу рассказать о второй игре.
После того как закончился воскресный матч, мы выехали на тренировочную базу клуба «Гроклин» Гродзиск (молдавскому болельщику этот клуб может быть знаком по выступлениям за него Вадима Борца), которая находится в 30 минутах езды от Познаня. Год назад на этих объектах тренировалась и играла команда высшей лиги. Сегодня после того как клуб слился с варшавской «Полонией», эта база используется для сборов других команд. Мы имели все условия, чтоб как можно лучше восстановиться и подготовиться к кубковой игре.

Понедельник был восстановительным днём для ребят, которые играли в воскресение. А те, кто не вышел на поле в воскресенье, тренировались в более интенсивном режиме. Как всегда после игры, на тренировке было много маленьких игр, с различными заданиями и усложнениями. Удары по воротам и игра уже с тактическими заданиями. Время после обеда каждый мог провести самостоятельно. Кто-то спал или регенерировал свои силы с помощью сауны, бассейна и массажистов. Кто-то поехал в местное кафе, благо наш тренер вратарей заинтриговал нас местными достопримечательностями. Два года назад он тренировал «Гроклин», и за обедом шутил о красоте и привлекательности центра Гродзиска. И посоветовал не забыть фотоаппараты. Ребята смеялись долго над его шуткой:))). А я и ещё пара моих коллег умудрились проиграть в теннис болл нашим тренерам :(. За ужином нас «травила» вся команда, а контра аргументов у нас не было. Хотя думаю, если бы против нас играл бы и главный тренер, исход мог быть и другим:))).
Работа во вторник была направлена уже непосредственно на кубковую игру. Был и анализ прошедшей игры и подсказки на предстоящий матч. На тренировке акцент на тактику, пару стандартных положений и выезд обратно в Познань.

Среда для меня выдалась очень интересным днём. После традиционной прогулки и обеда, перед установкой на игру, ко мне зашёл тренер вратарей и поинтересовался моим состоянием и настроением. Без каких-нибудь сомнений я как всегда шутливо ответил, что порядок! Он также бодро сказал: «ну тогда готовься» и вышел. Позже в номер вернулся Мариуш, который рассказал, что в конце последней тренировки подвернул колено и не готов на 100%. После этого на установке произошел долгожданный момент: я в основном составе на матч! После матча многие интересовались, если я нервничал, переживал и так далее… Я только радовался (однозначно не травме Мариуша) тому, что могу сыграть за «Вислу» на полном стадионе против одной из самых сильных команд Польши. Конечно, в тот момент я брал на себя ответственность, и вместе с ребятами должен был пробиться в полуфинал кубка. Но ответственность в футболе дело нормальное и она меня не страшит, а только дополнительно мотивирует.

Приехали на стадион, в раздевалки как всегда все спокойны и уверены в себе. Кто-то обсуждает с коллегой ту или иную ситуацию, кто-то чательно разминается, кто-то просто за всем этим наблюдает и концентрируется на игре. Когда я вышел на разминку, порадовало, что трибуны наполняются и стадион будет снова полный. Ну а дальше уже стандартная разминка и непосредственно сама игра.

С точки зрения футбола, то этот матч был гораздо красивее, чем воскресный. Не было так много борьбы в центре поля, а команды играли в более атакующий футбол. Конечно, забивать нужно было нам, в первой игре в Кракове мы проиграли 0:1. Но первым забил «Лех», и сразу они забили свой второй гол. К 30 минуте 0:2 и нужно забивать 3 гола. Я был уверен, что по той игре это было вполне реально. Нужно было только реализовать свои голевые моменты, к сожалению, своё игровое преимущество мы не воплотили в голы. Удалось забить только со штрафного, наш капитан забил своему бывшему клубу, сильным ударом с метров 30.

Свою игру я оценивать не собираюсь, просто нет смысла это делать. Игру свою я проанализировал и обговорил с тренером. Я не до конца доволен своими действиями при первом голе в мои ворота. Думаю, мог сыграть лучше и утруднить Левандовскиму забитее гола. Хотя и он сыграл очень грамотно и хладнокровно выйдя один на один со мной. А в целом порядок :). Я получил удовольствие от этой игры. Много эмоций почувствовал уже после матча, а вовремя был спокоен и сконцентрирован на игре. И как все наши ребята желал победы, и приложил все усилия для этого. Не получилось, не победили и не прошли мы дальше. Трудно, хотя кому сейчас легко?! Дома в Молдавии «революция», в мире экономический кризис… А что у нас?

А у нас есть огромное желание играть еще лучше и забивать ещё больше. У нас есть вера в себя и в конечную победу. У НАС, у игроков «Вислы», есть БОЛЕЛЬЩИКИ, которые сейчас с нами! Перед нами 8 игр, можно сказать 8 кубковых игр, все-таки нужно все эти игры выиграть. Перед нами много радости, а трудно будет…. соперникам!

Minus puchar. Plus 90 minut.

Znajdujemy się w hotelu i przygotowujemy się do meczu z Jagiellonią Białystok. Za nami 6-dniowy wyjazd do Poznania i dwie ważne gry przeciw Lechowi. Mecz ligowy zagraliśmy na remis 1:1, a w meczu pucharowym przegraliśmy 1:2 (łącznie 1:3) i odpadliśmy z tych rozgrywek na etapie ¼. O pierwszym meczu już pisałem, teraz chcę opowiedzieć o drugim.
Po zakończeniu niedzielnego spotkania, pojechaliśmy do bazy treningowej klubu Groclin Grodzisk (mołdawskim kibicom ten klub może być znany z występów w nim Vadima Boreta), która znajduje się 30 minut jazdy od Poznania. Rok temu na tych obiektach trenowała i grała drużyna Ekstraklasy. Obecnie, po tym jak klub połączył się z warszawską Polonią, baza jest wykorzystywana jako miejsce obozów innych drużyn. Mieliśmy wszelkie warunki, aby jak można najlepiej zregenerować się i przygotować do meczu pucharowego.

Poniedziałek był dniem regeneracji dla chłopaków, którzy grali w niedzielę. A ci, którzy nie wyszli na boisko w niedzielę, trenowali intensywniej. Jak zawsze po meczu, na treningu było wiele mini gierek z różnymi zadaniami i utrudnieniami. Strzały na bramkę i gra z zadaniami taktycznymi. Czas po obiedzie każdy mógł spędzić samodzielnie. Niektórzy spali albo regenerowali swoje siły za pomocą sauny, basenu i masażystów. Niektórzy pojechali do miejscowej kawiarni, nasz trener bramkarzy zaintrygował nas lokalnymi osobliwościami. Dwa lata temu trenował on Groclin i przy obiedzie żartował o pięknym i urokliwym centrum Grodziska. I radził nie zapomnieć aparatów. Chłopaki długo śmiały się z jego żartu :))). A ja i paru moich kolegów przegraliśmy w siatko-nogę z naszymi trenerami :(. Przy kolacji „pożarła” nas cała drużyna, a my nie mieliśmy kontrargumentów. Chociaż myślę, że gdyby przeciw nam grał główny trener, wynik mógłby być inny :))).
Praca we wtorek była skierowana już bezpośrednio na mecz pucharowy. Była analiza poprzedniego spotkania i polecenia na następny mecz. Na treningu nacisk na taktykę, kilka rozwiązań stałych fragmentów gry i wyjazd z powrotem do Poznania.

Środa okazała się dla mnie bardzo ciekawym dniem. Po tradycyjnym spacerze i obiedzie, przed odprawą meczową, przyszedł do mnie trener bramkarzy i zainteresował się moim stanem i nastrojem. Bez jakichkolwiek wątpliwości, jak zawsze wesoło odpowiedziałem, że w porządku! On także z uśmiechem powiedział: „no więc przygotuj się” i wyszedł. Później do pokoju wrócił Mariusz, który powiedział, że pod koniec poprzedniego treningu uszkodził kolano i nie jest gotów na 100%. Po tym wszystkim na odprawie przyszedł długo wyczekiwany moment: znalazłem się w wyjściowej jedenastce na mecz! Po meczu wiele osób interesowało się czy się denerwowałem, przeżywałem i tak dalej… A ja tylko cieszyłem się (oczywiście nie kontuzją Mariusza) dlatego, że mogę zagrać dla Wisły na pełnym stadionie przeciw jednej z najsilniejszych drużyn w Polsce. Oczywiście, w tym momencie brałem na siebie odpowiedzialność i razem z chłopakami powinienem był awansować do półfinału pucharu. Ale odpowiedzialność w piłce nożnej jest normalną sprawą i to mnie nie przeraża, a jedynie dodatkowo motywuje.

Przyjechaliśmy na stadion, w szatni jak zawsze wszyscy spokojni i wierzący w siebie. Ktoś omawia z kolegą tą czy inną sytuację, ktoś dokładnie się rozgrzewa, ktoś po prostu to wszystko obserwuje i koncentruje się na grze. Gdy wyszedłem na rozgrzewkę, ucieszyło mnie, że trybuny zapełniają się i stadion znów będzie pełny. No a dalej już standardowa rozgrzewka i bezpośrednio sam mecz.

Z punktu widzenia piłki nożnej, był to mecz znacznie ładniejszy niż niedzielny. Nie było tak dużo walki w środku pola, a drużyny grały bardziej ofensywny futbol. Oczywiście strzelać mieliśmy my, bo w pierwszym meczu w Krakowie przegraliśmy 0:1. Ale pierwszy strzelił Lech, i od razu też zdobyli swego drugiego gola. Do 30 minuty było już 0:2 i musieliśmy strzelić 3 bramki. Byłem pewien, że w tym meczu było to całkiem możliwe. Trzeba było tylko wykorzystać nasze sytuacje bramkowe, niestety, swojej boiskowej przewagi nie zamieniliśmy na gole. Udało się trafić tylko z wolnego, nasz kapitan strzelił swojemu dawnemu klubowi, silnym uderzeniem z 30 metrów.

Nie zamierzam oceniać swojej gry, po prostu nie ma sensu tego robić. Swój występ przeanalizowałem i omówiłem z trenerem. Nie do końca jestem zadowolony ze swej interwencji przy pierwszym golu do mojej bramki. Myślę, że mogłem zagrać lepiej i utrudnić Lewandowskiemu zdobycie gola. Chociaż trzeba przyznać, że zagrał on bardzo rozsądnie i zachował zimną krew wychodząc ze mną jeden na jeden. Ale ogólnie jest w porządku :). Czerpałem przyjemność z tej gry. Wielu emocji doświadczyłem już po meczu, a podczas niego byłem spokojny i skoncentrowany na grze. Jak wszyscy nasi chłopacy pragnąłem zwycięstwa i z całych sił starałem się, abyśmy je osiągnęli. Nie udało się, nie wygraliśmy i nie przeszliśmy dalej. Trudno, w końcu komu teraz lekko? W domu w Mołdawii „rewolucja”, na świecie kryzys gospodarczy… A co u nas?

A my mamy ogromne pragnienie, aby grać jeszcze lepiej i strzelać jeszcze więcej. Mamy wiarę w siebie i w końcowe zwycięstwo. MY, piłkarze Wisły, mamy KIBICÓW, którzy są z nami! Przed nami 8 gier, można powiedzieć 8 pucharowych starć, mimo wszystko trzeba wygrać wszystkie te mecze. Przed nami wiele radości, a trudno będzie… przeciwnikom!

4 комментария:

  1. Ilie wierzymy w ciebie!!! niedługo będziesz numerem 1 w Wiśle:) powodzenia

    ОтветитьУдалить
  2. Powodzenia Ilie
    Pozdrowienia z Kleparza

    ОтветитьУдалить
  3. Jak dla mnie to byl dobry mecz z Twojej strony;) miales poprotu pecha przy tych bramkach. Ale zapewne juz wyciagnales wnioski i bendzie coraz lepeiej;) Ja trzymama mocno kciuki bys dostawal o wile wiecej szans bo zaslugujesz na to;) Powodzenia bo jestes swietnym bramkarzem;)

    A.

    ОтветитьУдалить